niedziela, 14 września 2008

back to reality, czyli powrot do cywilizacji

nasz powrót do domu zaczęliśmy 11 wrzesnia o godzinie 11:30.
- ponad godzina na lotnisko na GOA

- lot do Bombaju trwał ponad godzinę, jeszcze trzeba było z krajowego lotniska na międzynarodowe się przetransportować. Oczywiście dobra informacja nie jest zła, wiec szybciutko podeszło sie do informacji, zalatwilo bileciki i hop juz jestesmy na INTERNATIONAL AIRPORT

-bez paniki mamy samolot za okolo 16h, trzeba znalezc miejsce do spania...okazlo sie ze lotnisko krajowe to porownujac do miedzynarodowego hotel 5gwiazdkowy, wiec szybko wyweszylismy, ze bedzie to ciezka noc;)

-Jakies miejsca sie znalazly...siadamy...ale latwo bylo zauwazyc ze cos jest nie tak. Po pewnym czasie zorientowalismy sie ze jest tam tak głośno jak ...w najgłośniejszym supermarkecie albo i gorzej...dzieci w ogolo jak w przedszkolu. Ludzie dziwnie sie zachowujacy, spiewajacy, sluchajacy glosno muzyki...no coz INDIE:P

-Zapomnialam wspomniec ze na poczatku jak dojechalismy, Pan Straznik ze strzelba, bo tak wyglada ochrona lotniska, nie chcial nas wposcic, bo teoretycznie mozna byc 3h przed lotem na lotnisku, co jest totalna bzdura. Tutaj chlopcy zadzialali, uzyli swojego uroku i udalo nam sie wejsc. W indiach latwo zauwazyc ze mezczyzni bardzo sie lubia...chodze ze soba za raczki, obejmuja sie, caluja...well. Nie nam to oceniac heh :P

-Warte uwagi sa szyby na lotnisku. Opisujac obrazowo...wyobrazmy sobie okana w naszych domach. Powiedzmy balkonowe. A teraz umiesmy na nich tyle glow ile to jest tylko mozliwe! Kazda glowa mocno przyklejona do szyby, coby przeciwnik nie zajal dlugo wyczekiwanej dobrej pozycji!! Czlowiek wreszcie moze zauwazyc co czuja zwierzeta w ZOO.

-jakos dotrwalismy do odprawy..lecimy FINNAIRem do Helsinek.
Samolot super. Kazdy ma monitorek, mozna sobie poogladac filmy, seriale, posluchac muzyki. 8h minelo bardzo szybko.

-Tuz przed ladowaniem pilot informuje ze na dworze jest 10 stopni....brr po ponad 30 w Bombaju...lekki szok. Lekko zmarzlismy, ale...nie da sie zauwazyc ze wreszcie ejst cywilizacja! hurra! Nikt nie krzyczy, nie lezy na podlodze. Ludzie sie normalnie zachowuja.

-4h w Helsinkach na lotnisku. Lot malutkim samolocikiem do Warszawy. Godzina 18 ladujemy

-Warszawa-11 stopni brr, ale wreszcie w kraju!! Rafal byl na tyle mily ze przyjechal po nas na lotnisko i zabral nas do Mc donaldsa, bo chlopcy jakos nie reflektowali za innym miejscem do zjedzenia pierwszego posilku w Polszy. Potem jeszcze wizyla w "tarasach" super centrum handlowym. Chwile potem kupujemy bilet i jedziemy do Wroclawia pociagiem pospiesznym o godzinie 22.45

-POCIAG...lekko powiedziawszy lekko przeladowany, ostatecznie zdecydowalismy sie na 1 klase i doplate coby gdzies usiasc.

-5am the city of destination WROCLAW.

-szybka kalkulacja
11 wrzesnia 11:30am - poczatek podrozy
13 wrzesnia 5 am - koniec wyprawy

42 GODZINY W PODROZY!!



dziekuje za uwage zapraszan na kolejne blogi :P

tego bloga redagowalam ja Kasia studentka pwr 5 roku ZiiPu:)

Calangute

Jeszcze na chwile powróćmy do Goa. Na 2 ostatnie dni zdecydowaliśmy sie przeniesc na polnoc do lepszego juz standardu, hotelu z AC oraz basenem. Nasz pan Driver chcial nas usilnie ulokowac w jakis ruderach ale sie nie dalismy(maja prowizje czasami jak przywoza turystow) finalnie wyladowalismy w casa de goa. Jak wczesnies sprawdzalismy ceny to wychodzili ze pokoj 2 osobowy kosztuje 3500 rupi plus 750 dostawka. Na miejscu okazalo sie ze jest to lacznie 2900, a po pytanie czy maja jakies znizki dla studentow zaplacilismy 2000 rupi. Zyc nie umierac=) Okazalo sie jednak 2 dnia, ze korki wysadza nam srednio co 20 min...hehe wiec przeniesli nas do pokoju obok na ostatnio noc, oczywiscie nie zgodzilismy sie na przeniesienie bagazy, bo to nie nasz problem ze oni maja klopoty:P "Płace?płace, Jak place to wymagam". Ten cytat oddaje sytuacje w 100% hehe.

Mielismy lekkiego pecha z pogoda, bo padalo praktycznie caly czas, ale stwierdzilam, ze jak juz jest basen to ja sobie poplywam-I kazdego dnia, sumiennie kilka basenow przeplywalam, coby trzymac formę buahahah :)

piątek, 12 września 2008

helsinki

10 stopni na dworze brrr ale jakas cywilizacja=)

niedziela, 7 września 2008

czwartek, 4 września 2008

Varanasi-Bombaj

Po dotarci do Agry swierdzilismy ze juz dosc i jedziemy bezposrednio do Varanasi omijajac kilka miejsc. Tam rejs po Gangesie...taki syf znalezc w europie chyba graniczyloby z cudem. W tej rzece niby swietej jest wszystko. Ludzie krowy psy brud, smrod, lodki, ludzie robia pranie, myja sie, modla...wszystko!! Za to hotel mielismy bosski z basenikiem, Mc obok wiec mozna swiat doganiac...

Z Varanasi do Bombaju samolotem, lotnisko, samoloty lepsze nawet nic Ryan nasz wspanialy, zupelnie inny swiat. Varanasi dosc male, ale Bombaj...pelen luksus na lotnisku! polecam:P

Jedna noc w Bombaju przed lotem na Goa, wychodzimy z samolotu pytamy o cene taxy do rekomendowanego hotelu, 600rupi, a odleglosc kolo 30km, przeciez nie bedziemy placic...zawracamy poszukamy autobusu...zaczepia nas facez ktory ma hotel zapewnia 2x transport...OK powiedzmy ze nam sie oplacala...jedziemy

HOTEL...TRAGEDIA NA CALEJ LINI. Mieszkamy w jakiejs piwnicy, wszedzie zolte albo czerwone zarowki! Ogolnie pokoj 2x2...az koszmary w nocy byly!!

Jeszcze przed wyjazdem sie klocilismy o cene ale nie mielismy czasu bo samolot do Raju niebawem wiec placimy i jedziemy...z jakimis jeszcze osobami , 7 osob w samochodzie....no coz...INDIE!!

lecimy na GOA!

sobota, 30 sierpnia 2008

Agra-Taj Mahal



Jodpur-Udaipur-Jaipur

Przechodzac do rzeczy:
Jodpur niedoceniany, warto bylo pojechac, fort maja na 150m skale przepiekny!!

do Udaipuru dostalismy sie taxi z szlonym panem kierowca. Ciezko bylo znalezc nocleg gdyz bylo 1.30 ale jakos dalismy rade. Udaipur miasto bonda, tutaj nakrecili osmirniczke, ktore w polowie ogladnelismy, poszlismy tez na pokaz tradyzyjnych tancow indyjskich, cos sie przekasilo i dalej w droge. Tym razem pociag

Jest taki czas, jest takie miejsce gdzie wszystkie marzenia zbiegaja sie do jednego. ZJESC W MC DONALDZIE! na szczescie kolejny punkt i mamy to cudo:)

Joipur, trafilismy na studenta turystyki ktory sie nami zajal, wiec pozwiedzalismy troszke. Na koniec zabral nas do domu gdzie poczestowal herbatka i pokazal swoje prace. Jego tato i kuzynostwo szlifuja kamienie, robia wisiorki pierscionki itp. zrobilismy male zakypy. Na koniec ze spotkanymi w Jaisalmerze znajomymi poszlismy na fajke wodna do Mr Beans, smakowala jak mydlo, ale miejsce iscie europejskiego standardu.
Zanim sie tam dostalismy Pan Riksiarz chcial nas oszykac i zawiozl w inne miejsce, ale policja nam pomogla=)

W joipurze okazalo sie ze Taj Mahal jest w pt zamkniety i sie bardzo zasmucilismy, kupilismy jednak bilet autobusowy i pojechalismy zobaczyc, czy chociaz zdjecia da sie zrobic.